Kazik Na Żywo : Na Żywo, Ale W Studio

Hard-Rock / Poland
(1994 - SP Records)
了解更多

歌词


1. CELINA

Przy ustach dłoni chwiejny gest
Tak to Celina Celina to Celina jest
Jak hejnał brzmi jej śmiech
Choć całe miasto śpi
Nie wytrzeźwiała od soboty
Balet trwa już cztery dni
I w twiście wozi się w piorunach klipsów
I na potłuczonym szkle
La-la-la! Zaśpiewał w barze ktoś
To czarny Ziutek pije gin, Celiny koleś, twardy gość
Pije cztery dni
Wychylił setną ćwierć
Powietrze zaraz wyszło z niego i w kliniczną popadł śmierć
Liczko pobladło mu jak wosk
Ziutek pozbył się swych od Celiny trosk
Zapamiętajcie sobie radę którą dziś wam wszystkim dam
Możecie liczyć na przyjaciół, pomogą wam
Ziutkowi minął kac, kolesie w kocioł wzięli go
Szukaj Celiny, lamusie, gdzie adapter, chata, szkło
Ziutek nie płakał twardy jest
Godzinę ze wściekłości wył jak pies
Tak, tak, tak! Celina już na złom
To czarny Ziutek z kilerami pod Celiny idzie dom
Oświetlił błysk ich kos
W rynku bramy brzeg
Sikory złote pod mankietem odmierzają sekund bieg
I stoi pikiet sak
Pod oknem, w sieni i u drzwi – dać tylko znak
Zasłony w oknach leją blask na mecie jasno jakby w dzień
Tak to Celiny Celiny Celiny cień
Dłonie kołyszą się, egzotyczne kwiaty dwa
Celina naga na balecie pośród żądz i szkła
Wtem nagle jakiś ruch
W progu staje rudy Mundek, Ziutka druh
Dzyń, dzyń, dzyń – to prysło w oknie szkło
Celina naga w noc ucieka, jakie dno! jakie dno!
Już tylko chce się jej do piekła skryć
O Ziutek, Ziutek, gdzieś ty był kiedy ja zaczynałam pić
Dlaczegoś nie bił w pysk?
Lecz milczy noc i tylko kosy świeci błysk
Dlaczego taki ostry był Ziutkowej kosy szpic
Przecież znacie te balety, wszak w nich złego nie ma nic
Ale Celiny głos, Celiny włosów woń
Czerwona mgła zasnuwa oczy, w kamień zwiera dłoń
Ziutek podniósł brew, błysnęło na białą pierś trysnęła krew
Słuchaj – to jęknął świat jak chory pies u pana stóp
To Celinie, Celinie, Celinie kopią grób
W rynku syren jęk, na jezdni żółty kurz
Niebieska szklanka miga i blacharnia Ziutka zwija już
I odtąd spoza krat Ziutek i Mundek bez Celiny widzą świat
Lecz czasem gdy jest noc Ziutek wytęża słuch
Tak to Celiny, Celiny, Celiny duch
Wiecie więc, że ja was bawiłem śpiewem swym
Tylko dla zwykłej draki w ogóle prawdy nie ma w tym
To zwykły kawał jest
Darujcie to już ballady kres.


2. SPALAM SIĘ

Znów w mojej klasie uczysz języka angielskiego
I gdy idziesz korytarzem, chłopaki w milczeniu
Oni patrzą za tobą, lecz nigdy tobie w oczy
Oprócz mnie jednego – najbardziej nagrzanego

Spalam się
Dla ciebie spalam się
Spalam się
Dla ciebie spalam się

Nie zapomnę tego dnia, gdy widziałem cię w Sopocie
Było dosyć chłodno, ja od razu się spociłem
I chociaż gdzieś słyszałem, to nieprawda jak sądzę
Że oddajesz się angielskim turystom za pieniądze

Spalam się
Dla ciebie spalam się
Spalam się
Dla ciebie spalam się

I rozmawiałem o tobie z moim najlepszym kolegą
Że pojechać bym chciał z tobą do Rio de Janeiro
Okazało, że dzieje się to z wszystkimi chłopcami
My bierzemy cię w wannach albo pod kołdrami
Czy Ty wiesz o czym ja mówię?
Z zamkniętymi oczami

Spalam się
Dla ciebie spalam się

Bo ty w mojej klasie uczysz języka niemieckiego
Kiedy idziesz korytarzem, chłopaki w milczeniu
Oni patrzą za tobą, lecz nigdy tobie w oczy
Oprócz mnie jednego – najbardziej nagrzanego

Spalam się
Dla ciebie spalam się
Spalam się
Dla ciebie spalam się
Ja spalam się
Dla ciebie spalam się
Spalam się
Dla ciebie spalam się
Ja, ja, ja, ja spalam się
Dla ciebie spalam się
Ja spalam się
Dla ciebie spalam się
Ja spalam się
Dla ciebie spalam się


3. ARTYŚCI

Wszyscy artyści to prostytutki
W oparach lepszych fajek, w oparach wódki
To wszystko się tak cyklicznie powtarza
Czas nadziei, człowiek z żelaza
Wodzowi rewolucji do pasa się kłaniam
Mecenas daje złoto, mecenas wymaga
Ten system musi upaść, teraz i zaraz
Śpiewane na koncercie w koszarach

Czy Ty to widzisz?
Czy się nie wstydzisz?
Czy Ty to widzisz?
Czy się nie wstydzisz?

A słyszę, że mówią, że robią to co chcą
A słyszę, że mówią, że robią to co chcą
A słyszę, że mówią, że robią już to co chcą
A słyszę, że mówią, że robią już to co chcą

Wszyscy artyści to prostytutki
W oparach lepszych fajek, w oparach wódki
Trzecia Rzeczpospolita, Polska Ludowa
To samo od nowa, to samo od nowa
Przepraszam, czy mogę sobie zrobić zdjęcie z Panem
Ja i koleżanka, niedźwiedź, Zakopane
Swoją pracą na scenie chcę osiągnąć swój cel
Order Orła Białego, budowniczy PRL

Czy Ty to widzisz?
Czy się nie wstydzisz?
Czy Ty to widzisz?
Czy się nie wstydzisz?

A słyszę, że mówią, że robią to co chcą
A słyszę, że mówią, że robią to co chcą
A słyszę, że mówią, że robią już to co chcą
A słyszę, że mówią, że robią już to co chcą

Wszyscy artyści to prostytutki
W oparach lepszych fajek, w oparach wódki
A jedne są lepsze, a drugie są gorsze
A gorsze są tańsze, a lepsze są droższe
Wszyscy artyści to prostytutki
W oparach lepszych fajek, w oparach wódki
A jedni są lepsi, a drudzy są gorsi
A gorsi są tańsi, a lepsi są drożsi

Czy Ty to widzisz?
Czy się nie wstydzisz?
Czy Ty to widzisz?
Czy się nie wstydzisz?

A słyszę, że mówią, że robią to co chcą
A słyszę, że mówią, że robią to co chcą
A słyszę, że mówią, że robią już to co chcą
A słyszę, że mówią, że robią już to co chcą


4. KALIFORNIA PONAD WSZYSTKO

I am Governor Jerry Brown
My aura smiles
And never frowns
Soon I will be president

Carter power will soon go away
I will be Fuhrer one day
I will command all of you
Your kids will meditate in school

California uber Alles
California uber Alles
Uber Alles California
Uber Alles California

Zen fascists will control you
100% natural
You will jog for the master race
And always wear the happy face

Close your eyes, can’t happen here
Big Bro’ on white horse is near
The hippies won’t come back you say
Mellow out or you will pay

California uber Alles
California uber Alles
Uber Alles California
Uber Alles California

Now it is 1984
Knock knock at your front door
It’s the suede, denim secret police
They have come for your uncool niece

Come quietly to the camp
You’d look nice as a drawstring lamp
Don’t you worry, it’s only a shower
For your clothes here’s a pretty flower

Die on organic poison gas
Serpent’s egg’s already hatched
You will crack, you little clown
When you mess with President Brown


5. PIOSENKA TREPA

Gdy byłem małym chłopcem, to chciałem być żołnierzem
I trzydzieści lat minęło, a ja dalej w to wierzę
Serdeczne życzenia na święto narodzenia
Boga Słońca, Saturna, na ile dziś wyceniasz?
Lubię poranki gdy bramy otwierają
Idzie do zmielenia tłum całą zgrają
W swoje ręce ich wezmę i w kolegów ręce wezmę
Wypuszczę za dwa lata wymiętego jak szmata

O, długa szkoła, nauka niewesoła
Tu krótka nauka, zabawy kupa
Brązowe buty dla całej grupy
Wojsko czeka, wzywa z daleka

A ty oddaj krajowi co mu się należy!

Szósta rano, stado zrywa się z barłogów
Ja na tym terenie, wicie, drugi po Bogu
Moja żona uciekła dawno z jednym porucznikiem
A ty czołgaj się, czołgaj, pokażę ci żeś nikim
A w sobotę w restauracji z przyjaznymi kolegami
Gdy się tydzień tyra, w końcu trzeba się zabawić
I kapitan, podporucznik i chorąży ci to powie:
„Zatem koledzy na zdrowie”

O, długa szkoła, nauka niewesoła
Tu krótka nauka, zabawy kupa
Brązowe buty dla całej grupy
Wojsko czeka, wzywa z daleka

A ty oddaj krajowi co mu się należy!

Deszcz już pada dwa tygodnie, nie ma czasu na rozmowy
Teraz ganiam was w błocie, kto nie umarł ten zdrowy
Ale dłuży się czekanie na coś od tygodni
Lecz od czego jest wódka i spirytus na wartowni
Tutaj miasto małe, w nim spędzam życie całe
I ja patrzę przez palce na to wszystko czasami
I nie chcę wam nic mówić, no bo zobaczycie sami
Będzie bicie pasami, fala rządzi kotami

O, długa szkoła, nauka niewesoła
Tu krótka nauka, a zabawy kupa
Brązowe buty dla całej grupy
Wojsko czeka, wzywa z daleka

A ty oddaj krajowi co mu się należy!
A ty oddaj krajowi co mu się należy!
A ty oddaj krajowi co mu się należy!
Pamiętniki ubogiej młodzieży

A ty oddaj krajowi co mu się należy!
Pamiętniki ubogiej młodzieży
A ty oddaj krajowi co mu się należy!
Pamiętniki ubogiej młodzieży
A ty oddaj krajowi co mu się należy!
Pamiętniki ubogiej młodzieży...


6. 100000000

Wstałem dziś, tak jak zwykle, o 5:30
Jeszcze szaro za oknami, dymy snują się po mieście
Zjadłem to co zwykle, jak zwykle się nie myłem
Wyszedłem z domu, na autobus zaczekałem
Gdy autobus przyjechał, ledwo wlazłem do środka
Tą linią cała huta jeździ, kogom ja nie spotkał
Nagle jeden krzyknął – spójrzcie w okna na wystawy cen
Patrzę, Jezu, w sklepach ceny obniżone o 100%

Wałęsa, dawaj moje sto milionów
Wałęsa, dawaj moje sto milionów
Wałęsa, dawaj moje sto milionów
Wałęsa, dawaj moje sto milionów

Krzyczy starszy człowiek z tyłu: „Ja mówiłem, że tak będzie”
Toć on zwykły taki człowiek jak z nas każdy na zakładzie
Gdy pomogli mu rękami, pomogli mu zwyciężyć
Widziałeś ty? Ja mówiłem, że tak będzie
Czekaj, czekaj, niech policzę, ile teraz mam pieniędzy
Co ty, oszalałeś? Niepotrzebne ci są więcej
Lepiej dobrze się rozejrzyj, popatrz na wystawy cen
Patrzę, no tak, w sklepach ceny obniżone o 100%

Wałęsa, dawaj moje sto milionów
Wałęsa, dawaj moje sto milionów
Wałęsa, dawaj moje sto milionów
Wałęsa, dawaj moje sto milionów

Ty na wiecu w naszej hucie obiecałeś nam pieniądze
I pamiętam, co mówiłeś, mogłeś liczyć się ze słowem:
„Nie chcę jeść tego, co zwykle, żyć chcę tak, jak wy żyjecie”
No i zobacz, stało się, jest sprawiedliwość na tym świecie
Krzyczę teraz już z innymi: „Mówiliśmy, że tak będzie!”
Pomogli mu rękami, pomogli mu zwyciężyć
Miej na wszystko baczenie, tu mnie proboszcz kontroluje
Nie myślę, nie czuję, wykonuję

Gdzie mieszkałem w tej ulicy, sto lat świetlnych do stolicy
Pokonałem je zawzięcie, znalazłem to zajęcie
Niech zatrwożą się niewierni, przyjaciele, na sztorc kosa
Niech zobaczą, jak się gniewa horda krwawego Pollusa
Obserwują nasze życie urzędnicy za biurkami
Zobacz, przyjrzyj się uważnie, urzędnicy tacy sami
Na folwarku jest tak często, że ktoś kogoś kontroluje
Ja to czuję!

Obiecałeś sto milionów, wyraźnie słyszałem
I minęło tyle czasu, ja nic nie dostałem
Czekam jeszcze trzy dni i ani chwili dłużej
Niecierpliwość moja wzrasta, to czekanie się wydłuża
Moi wszyscy koledzy, oni myślą tak samo
Gdy się kładą wieczorem i gdy wstają rano
Pamiętają twoje słowa, gdy słuchali cię na placu

Wałęsa, dawaj moje sto milionów
Wałęsa, dawaj nasze sto milionów
Wałęsa, dawaj moje sto milionów
Wałęsa, dawaj nasze sto milionów
Wałęsa, dawaj moje sto milionów
Wałęsa, dawaj moje sto milionów
Wałęsa, dawaj moje sto milionów
Wałęsa, dawaj nasze sto milionów
Sto... milionów...
Sto milionów...


7. RAZ PIERWSZY

Ja nie chcę słyszeć, że mówisz mi kolejny raz
Przez ciebie nie śpię i myślę nocą ciepłą
Neon naprzeciw obraca się i świeci
Gdy leżę w nocy, powoli płynie czas
Ulice miasta ruchliwe jak nie nocą są
Ludzie się bawią nocami, oni tańczyć chcą
Tylko ja metry wyżej nie czuję się dobrze
Czasem na sufit, czasem przez okno spojrzę

To był, to był mój pierwszy raz
Nie żaden drugi raz
To raz pierwszy
Ten najważniejszy

To był, to był mój pierwszy raz
Nie żaden drugi raz
To raz pierwszy

Co nieprzyjemne odczuwam, to gdy dzieje się
Gdy minie dzień, pamiętam rzeczy lepsze
I nie mów, nie mów mi, że robię to kolejny raz
Gdy leżę w łóżku, powoli płynie czas
To nie mój dom, to mieszkanie jest obce
Może to dziwne, ale nie chcę dorosnąć
Nie było Cię wczoraj, moja w tym wina?
Gdy leżę w łóżku, męka się zaczyna

To był, to był mój pierwszy raz
Nie żaden drugi raz
To raz pierwszy
Ten najważniejszy

To był, to był mój pierwszy raz
Nie żaden drugi raz
To raz pierwszy

To, to, to, to, to, to, to, to był
To był mój pierwszy raz
Nie żaden drugi raz
To raz pierwszy
Ten najważniejszy

To był mój pierwszy raz
Nie żaden drugi raz
To raz pierwszy
Ten najważniejszy


8. BIAŁY GIBSON

Na highwayu z moją Małą
Mym Harleyem mknę
W zachodzącym słońcu Kansas
Me kowbojki świecą się

Złoty Lincoln z wielkim pędem
Chce wyminąć mnie
Patrzę w tył na moją Małą
O jeny, ona jest naga!!!

Biały Gibson, tylko ciebie chcę
Biały Gibson, struny te złote
Biały Gibson, i szybciej jeszcze
Biały Gibson, palcami mknę

Biały Gibson, tylko ciebie chcę
Biały Gibson, struny te złote
Biały Gibson, i szybciej jeszcze
Biały Gibson, palcami po nim mknę

Na highwayu na Harleyu
Skręta palę już
Hej, człowieku na mej skórze
Słońce pali kurz

To jest drive, gdy to jest jazda
Więc odlecieć chcę
Z moją Małą wprost z pustyni
Ku drapaczom mknę

Biały Gibson, tylko ciebie chcę
Biały Gibson, gibsonowaty dźwięk
Biały Gibson, i co na to ty
Biały Gibson, w moich palcach brzmi

Biały Gibson, tylko ciebie chcę
Biały Gibson, gibsonowaty dźwięk
Biały Gibson, i co na to ty
Biały Gibson, gibsonowato brzmi

Oooo...
Biały Gibson...

Oooo...
Biały Gibson...

Biały Gibson...
Biały Gibson...
Biały Gibson...
Biały Gibson...

Gibson...


9. NIE MA LITOŚCI

To nie przeciwko tobie – zrozum to wreszcie
Czy możesz poruszać się swobodnie po mieście?
Gdy zmrok zapadnie, masz ochotę na wędrówki...
Nie! Niebezpieczne są takie wędrówki

Gdy policja osłania polityków kolumny
I gdy bije tych, co poglądy mają inne
W tym samym czasie, zupełnie niedaleko
Znaleziono zasztyletowanego człowieka

A policja musi przecież jakoś żyć,
Gdy praca nisko płatna, ktoś inny musi płacić
Za takie marne grosze, to jest typowe
Tylko idiota by nadstawiał swoją głowę

Bum, bum – w nocy słychać w parku strzały
Widziałem, lecz udaję że niczego nie widziałem
Na ulicy zatacza się kafar z wąsami
Być tu można tylko z jego pozwoleniami

Agresja jest wkoło podstawową zasadą
Z reguły źle się kończy, gdy zechcesz tutaj stanąć
Ja też klęczę w kałuży i krwawi mi nos,
A dziś to przecież wyjątkowo spokojna noc

Jacyś zaczepiani ludzie – jeśli tu są jacyś ludzie
Wrzaski awantur w wódczanej malignie
Czy rozumiesz choć trochę logikę tych czynów?
Nie ma litości dla skurwysynów!

Bum, bum, bum, bum...

Nowy pan nadchodzi, nowy pan rządzi
Jakie imię jego, tłumy sług gromadzi
Niegdyś prawy, dziś dla chwały jego królestwa
Dla niego czynią najgorsze kurestwa

Nieopodal placu, gdzie pita wóda grupą
Młode dziewczyny handlują swoją dupą
Czy rozumiesz choć trochę logikę tych czynów?
Nie ma litości dla skurwysynów!

Dalej, jeszcze szybciej samochodem
Biały śnieg umie pięknie prostować drogę
To co trudne i ciężkie, bardzo łatwe i lekkie
Człowiek jest wolny, a ty jesteś człowiekiem

Ty uważaj co mówisz, bo ciebie słuchają
Gdy mówisz do dzieci, co ciebie otaczają
Tu nowy król panuje z nową królową
To zarobek też jest dobry pod szkołą podstawową

To nie przeciwko tobie, zrozum to wreszcie
Hej, dzień się budzi po nocy w moim mieście
I może bardzo wielu nie zrozumie tych słów
Ale nie ma litości dla skurwysynów!

Nie ma litości
Nie ma litości
Nie ma litości
Dla skurwysynów nie ma litości!

Nie ma litości
Nie ma litości
Nie ma litości
Dla skurwysynów nie ma litości!

Nie ma, nie ma litości
Nie ma litości
Nie ma litości...


10. SPALAJ SIĘ!

Płoń, płoń, nie ma litości
Dla tych, co czynią ohydę
Płoń, płoń, koniec radości
Gdy ognie się ślizgają po ohydy wstydzie
Uważaj, tu trwa ohydy przewalanie
Polityczne frakcje dzielą się, jednoczą
Drewniane ławy nad rozumne rozmowy
To trupy żywe bełkoczą

Nie pytaj o bełkotu logikę
Jest celem samym w sobie, mówię poważnie
Szmer i okrzyki dla oszustwa ludności
W imię równości
W imię wolności

Płoń, płoń, płoń parlamencie
Niech spali cię ogień na historii zakręcie
Niech zginą pod dachem posiadania władzy żądze
Trupy się bawią też za twoje pieniądze

Płoń, płoń, płoń parlamencie
Niech spali cię ogień na historii zakręcie
Niech zginą pod dachem posiadania władzy żądze
To wszystko się dzieje też za twoje pieniądze

Ta rozmowa trwa od wieczora do rana
Nikogo nie widać, nagle krzyk w oddali
- Alkohol tu piliśmy już przed rokiem
Będziesz skakać ruro z hotelowych okien?
Gdy się przyjrzycie, znajdziecie pijanego
Leżącego w bramie, zarzyganego
Spójrz, on ma parlamentu dokument
Jest sługą ludu, tylko zbłądził na moment

Płoń, płoń, płoń parlamencie
Niech spali cię ogień na historii zakręcie
Niech zginą pod dachem posiadania władzy żądze
To trupy się bawią też za twoje pieniądze

Radzą już siódmą godzinę
W jaki sposób się wzbogacić i swoją rodzinę
Ja jestem ustawodawcą i poniekąd rządzę
Rządzić chcę za coraz większe pieniądze
Jestem tu siedzący i ty mnie wybrałeś
Nawet jeśli nie głosowałeś
I mam nadzieję, że wszystko rozumiesz
Że chcesz, czy nie chcesz, ale mnie utrzymujesz

Płoń, płoń, płoń, parlamencie
Niech spali cię ogień na historii zakręcie
Niech zginą pod dachem posiadania władzy żądze
Trupy się bawią też za twoje pieniądze

Płoń, płoń, nie ma litości
Dla tych, co czynią ohydę
Płoń, płoń, koniec radości
Gdy ognie się ślizgają po ohydy wstydzie
Płoń, płoń, to ogień z nieba
Uczyni to, co czujesz, że trzeba
Uczynić bez twojej aktywności
Płoń, płoń ku wielkiej radości

Płoń, płoń, płoń parlamencie
Płoń, płoń

Płoń, płoń, płoń parlamencie
Niech spali cię ogień na historii zakręcie
Niech zginą pod dachem posiadania władzy żądze
Trupy się bawią też za twoje pieniądze


11. TAK SIĘ ROBI HISTORIĘ

This one is dedicated to Adam Bielak

Mały polityk, brudny polityk
Jego ambicje nie zawsze skryte
Marzy po cichu o małej wojnie
Tak się robi historię!

Wielki polityk, sławny polityk
I jego czyny chwałą okryte
Czyni pospołu już większą wojnę
Tak się robi historię!

Cztery miliardy, armie przeciwne
Stoją naprzeciw, przygotowane
Każdy się boi brać udział w wojnie
Tak się robi historię!

Dobrzy żołnierze biją żołnierzy złych
Tym to się zawsze należy
Zwycięzców cesarz nagrodzi hojnie
Tak się robi historię!

Tak się robi historię!
Tak się robi historię!
Tak się robi historię!
Tak się robi historię!

Tak się robi historię!
Tak się robi historię!
Tak się robi historię!
Tak się robi historię!

Na dworach trony we krwi skąpane
Król żył wieczorem, umarł nad ranem
Puchar jest pełen cały trucizny
Wszystko dla dobra ojczyzny!

Nowy obszary dla naszej wiary
Przeto przed siebie, w rękach sztandary
Zwycięzców cesarz nagrodzi hojnie
Tak się robi historię!

Triumf na gruzach miast pokonanych
Pętle na szyjach jeńców pognanych
Płoną ołtarze w imię Chrystusa
Pana Jezusa

Pierścienie złote ozdobią palce
Dwór na kolanach korzy się wielce
W imię dynastii zacznijmy wojnę
Tak się robi historię!

Tak się robi historię!
Tak się robi historię!
Tak się robi historię!
Tak się robi historię!

Tak się robi historię!
Tak się robi historię!
Tak się robi historię!
Tak się robi historię!

Rusza duchowny ze złotym krzyżem
Głodny triumfu nad półksiężycem
Prawa i lewa ręka Szatana
Jest nierozpoznana

Modły na placach, modły w katedrach
Modły w meczetach i parlamentach
Potem ruszajmy na naszą wojnę
Tak się robi historię!

Uczty zwycięzców pod namiotami
Na kościach wrogów już pokonanych
Zdobądź dla siebie łupy na wojnie
Tak się robi historię!

Bałwany wzrokiem wskazują drogę
Zrozum, to tak się robi historię
Zwycięzców Bóg nagrodzi rajem
Tak więc zwalczmy się nawzajem

Tak się robi historię!
Tak się robi historię!
Tak się robi historię!
Tak się robi historię!

Tak się robi historię!
Tak się robi historię!
Tak się robi historię!
Tak się robi historię!


12. MAMA PROSIŁA

Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał
I kazała, abym drzwi przed tobą zamykał
Tłumaczyła mi: "Ty opanuj swe żądze!"
Cofnęła mi cotygodniowe pieniądze
Trudno mi, gdy leżę w czterech ścianach
Wśród zdjęć, do pasa rozebrany
Ogryzione paznokcie, spalone papierosy
Niespotykany zapach zwykle wiosną

W nocy nie śpię, w dzień nieprzytomny
Ta nieobecność wysysa ze mnie siły
Sufit to podnosi się, to znów opada
Tak leżę - dym, herbata i kawa
Tu z boku gdzieś twoje zdjęcie było
Jedno, bo resztę mama wyrzuciła
Czasem chciałbym zapomnieć, nie - to niemożliwe!
Nie wyjmę z głowy tego, co kiedyś przeżyłem!

Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał!
Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał!
Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał!
Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał!

Gdy się pytam o powód, ona patrzy mi w oczy:
- Ty mój syn! I to powinno wystarczyć!
Myślę wtedy, że mógłbym ją uderzyć
Ale nie - możesz mi wierzyć
Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał
I kazała, abym drzwi przed tobą zamykał
Kocham cię i ją kocham nawet trochę więcej
Czemu to wszystko takie beznadziejne?

Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał!
Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał!
Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał!
Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał!

Otworzę okno - świeże powietrze
Do pokoju, w którym leżę bezwietrznie
Już nie będę jej słuchać, ubiorę się i wyjdę
Więcej nie wrócę - wyjdę i nie przyjdę
Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał
Kazała, abym drzwi przed tobą zamykał
Przypominam sobie, patrząc w jej oczy małe
Gdy ci ssałem, a potem mnie od tyłu brałeś...

Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał!
Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał!
Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał!
Mama prosiła, bym się z tobą nie spotykał!


13. 300000000

Wstałem dziś tak jak zwykle o piątej trzydzieści
Nie ma dymów za oknami, nie ma huty już w mym mieście
Zjadłem to co zwykle, tym razem się umyłem
Wyszedłem z domu, na autobus zaczekałem
Gdy autobus przyjechał, ledwo wlazłem do środka
Tą linią bezrobotni jeżdżą, kogom ja nie spotkał
Nagle jeden krzyknął: - Spójrzcie w okna, na wystawy cen
Od zeszłego roku wszystko podrożało o sto procent

Wałęsa, dawaj moje trzysta milionów
Wałęsa, dawaj moje trzysta milionów
Wałęsa, dawaj moje trzysta milionów
Wałęsa, dawaj...

Jęczy stary człowiek z tyłu: - Nie wiedziałem, że tak będzie
Że zapomni o nas wszystkich i tylko gdy zwycięży
Mój brat na wsi też już teraz nie ma tam już czego szukać
Widziałeś ty - tak daliśmy się oszukać
Wygnaliśmy komunistów, ale znowu ich błagamy
Jak się jadło i się piło, pamiętamy, wybieramy
Popatrz, gospodarz przy władzy, więc powróci dobry dzień
Brat chce, aby mu do świni dopłacali tysiąc procent

Waldemar, dopłać mi do moich plonów
Waldemar, dopłać mi do moich plonów
Waldemar, dopłać mi do moich plonów
Waldemar, dopłać mi do moich plonów

Gdzie mieszkałem w tej ulicy sto lat świetlnych do stolicy
A w stolicy podejrzany został dziś ministrem pracy
Bójta się i na sztorc kosa
Cztery lata się cofnęły w chodzie Krwawego Pollusa
Obserwują nasze życie komuniści za biurkami
Zobacz, przyjrzyj się uważnie - towarzysze tacy sami
Na folwarku jest tak często, że ktoś kogoś kontroluje
Znów to czuję...

Obiecano to naiwnym, wyraźnie słyszano
Mówią, że to tak nie było i nic nie dostaną
Czekam jeszcze trzy dni i ani chwili dłużej
Niecierpliwość moja wzrasta gdy czekanie się wydłuża
Moi wszyscy koledzy, oni myślą tak samo
Gdy się kładą wieczorem, gdy wstają rano
Pamiętają wszystkie słowa co słyszeli ich na placu
Pajace w pałacu...

Wałęsa, dawaj moje trzysta milionów
Wałęsa, dawaj moje trzysta milionów
Waldemar, dopłać mi do moich plonów
Waldemar, dopłać mi do moich plonów
Cimoszcze, przynieś sprawiedliwość do domów
Cimoszcze, przynieś sprawiedliwość do domów
Waldemar, dopłać mi do moich plonów
Wałęsa, dawaj moje trzysta milionów


14. ŚWIADOMOŚĆ

Powiedz co to znaczy, gdy ktoś myśli inaczej
I gdy mówi inaczej. Czy to ci nie przeszkadza?
Świadomość twoja, jaka jest w tobie
Silna i pewna, ale nie na przeszkodzie
O tym co tu widzisz możesz myśleć jak chcesz
Podoba ci się to, czy ci podoba się? Nie!
Kreujesz rzeczywistość na swoje żądanie
Lecz uważaj, niech niewolą innym się nie stanie
A ludzie są wolnymi, to słychać wkoło
Co to za hasło? To jest oszustwo!
W imię tej idei co pewien czas ponury
Ruszają na podboje armie kute w zbroje
A ludzie są wolnymi, to słychać wkoło
Co to za hasło? To jest oszustwo!
Niesione na sztandarach, niesione przez armie
Cała Ziemia, ludzie cierpią potwornie!

Miej świadomość!
Możesz robić co chcesz!
Miej świadomość!
Czy dobrze chcesz
Miej świadomość!
Możesz robić co chcesz!
Miej świadomość!
Czy dobrze chcesz

Zobacz co się dzieje bracie tutaj dookoła
Nie zakrywaj bracie swoich oczu rękoma
Prawda jest taka - tłumy często chcą krwi
W imię miłości, pokoju i wolności
Piękne krainy obrócone w ruiny
Krew naszych dzieci - to ich są czyny
Historia tego świata pełna nienawiści
Kreowanych przez zasadę korzyści
A ludzie są wolnymi, to słychać wkoło
Co to za hasło? To jest oszustwo!
Politycy, politycy na górach grzechu
Podają sobie ręce w fałszywym uśmiechu
Rozkaz is rozkaz. W imię wolności
Inwazja na uczucia miłości
Buty wojskowe depczą kwiaty
Po drogach suną czołgi i armaty
Jedna rewolucja niszczy drugą rewolucję
Zrozum - to tylko walka instytucji
W imię tej walki co pewien czas ponury
Ruszają na podboje armie kute w zbroje
A ludzie są wolnymi, to słychać wkoło
Co to za hasło? To jest oszustwo!
Niesione na sztandarach, niesione przez armie
Cała Ziemia, ludzie cierpią potwornie!

Miej świadomość!
Możesz robić co chcesz!
Miej świadomość!
Czy dobrze chcesz
Miej świadomość!
Możesz robić co chcesz!
Miej świadomość!
Czy dobrze chcesz

Miej świadomość!
Możesz robić co chcesz!
Miej świadomość!
Czy dobrze chcesz
Miej świadomość!
Możesz robić co chcesz!
Miej świadomość!
Czy dobrze chcesz

Miej świadomość, miej świadomość, miej świadomość, miej
Miej świadomość, miej świadomość, miej świadomość, miej
Miej świadomość, miej świadomość, miej świadomość, miej
Miej świadomość, miej...


15. ODPAD ATOMOWY

Jestem odpadem atomowym
Jestem odpadem atomowym
Jestem odpadem atomowym
Jestem odpadem atomowym

Nikt mnie nie lubi
Nikt mnie nie kocha
Nikt mnie nie szanuje
Nikt mnie nie chce!

Jestem odpadem atomowym
Jestem odpadem atomowym
Jestem odpadem atomowym
Jestem odpadem atomowym

Jestem brzydki
Jestem obleśny
Jestem paskudny
Jestem brudny!

Jestem odpadem atomowym
Jestem odpadem atomowym
Jestem odpadem atomowym
Jestem odpadem atomowym

Jestem odpadem atomowym
Jestem odpadem atomowym
Jestem odpadem atomowym
Jestem odpadem atomowym


16. I TY ZOSTANIESZ INDIANINEM

Wysoki sejmie
Mówią na Król Człotwora
Mogłem być kałem albo kosmosem
Mogłem być kałem albo kosmosem
Mogłem być kałem albo kosmosem
Mogłem być kałem albo kosmosem
Kosmos
Kosmos
Kosmos
Kosmos
Mogłem być kałem albo kosmosem
Mogłem być kałem, kałem, kałem kurwa fa
Mogłem być kałem albo kosmosem
Mogłem być kałem, kałem, kałem lalala
Metal... Masakra...


17. PIEŚŃ SOLIDARNOŚCI BLUESMENÓW / WSPOMNIENIA SEKRETARKI

(No lyrics available)

;歌词由 添加 czeski21 - 修改此歌词