Włochaty : Wbrew Wszystkiemu
Lyrics
1. POCZĄTEK
(No lyrics available)
2. WYDŁUB MI OCZY
Obraz świata widziany przez parę oczu
Jest dokładnie taki sam jak widziany przez ślepca
Bo jak wytłumaczyć to co się dzieje wokół?
Wtulam się w zimną poduszkę
I marzę o ciepłym poranku
Który przyniesie twój pocałunek
I rzeczywistość, która nie będzie iluzją
Wydłub mi oczy
Bym nie widział już ludzkiej krzywdy
Obetnij mi język
By zamilkło moje poczucie winy
Uczyń mnie głuchym
Na niesprawiedliwość, na nieme krzyki
Połam mi ręce
Bym nie podniósł już pięści w słusznej sprawie.
Nie wiem dokąd prowadzi ulica
Ale wiem dokąd prowadzi obojętność
Nie wiem jaka muzyka jest prawdziwa
Ale znam prawdę o ignorancji
Nie wiem czy moje życie jest wartościowe
Ale znam wartościowych ludzi
Wiem czym jest wolność
Zawiąż mi oczy
Bym nie widział już ludzkiej krzywdy
Zaknebluj mi usta
By zamilkło moje poczucie winy
Zatkaj mi uszy
Bym nie słyszał już niemych krzyków
Połam mi ręce
Bym nie podniósł już pięści w słusznej sprawie.
Poza sensem życia,
W ludzkiej niepamięci
W plugawym zapomnieniu,
Na skraju zwątpienia,
W każdym miejscu,
W każdym czasie
Wiesz, że jesteś
Wiesz, że żyjesz
W takich chwilach
3. POZA ZASIĘGIEM
Poza zasięgiem twojej świadomości
W okopach wyzysku i totalnego zapomnienia
Na polach minowych ludzkiej nędzy
Pod ostrzałem obojętności i zezwierzęcenia
Są oczy, które widzą
Są uszy, które słyszą
Serca, które czują
Usta, które krzyczą
Gdy ludzka bezradność zagląda w oczy
A krzyków rozpaczy już nikt nie chce słuchać
Pod ostrzałem strachu
W okopach zwątpienia
Gdzieś w dalekim kraju i na sąsiedniej ulicy
Są oczy, które widzą
Są uszy, które słyszą
Serca, które czują
Usta, które krzyczą
Na drugim kontynencie i w bloku obok
Gdy rozpacz staje się codziennością
Gdzie o nadziei już wszyscy zapomnieli
Poza granicami naszej świadomości
Są oczy, które widzą
Są uszy, które słyszą
Serca, które czują
Usta, które krzyczą
4. REWOLUCJA KAMIENI
A kto wygrał wojnę, powiedzą media
Namierzone przez lufy zwycięzców
Masowe zamieszki i brutalność oprawców
Ślepe naloty, odwety, naloty…
Ze zbombardowanych domów
Powstają barykady
A kto wygrał wojnę, powiedzą media
Namierzone przez lufy zwycięzców
Za oknem nie ma już słońca,
I brakuje powietrza,
Tylko opary bomb
I ludzie drugiej kategorii
Obdarci z przywilejów,
Wysterylizowani z nadziei
Budują barykady
Ukamienowani, ukrzyżowani
Sponiewierani i prześladowani
Wyklęci i zapomniani
Powstają z kamieni
Ziemia w zgliszczach
Domy w ogniu
Bracia z kulą w głowie
Dzieci pod gruzami
Pola naftowe krzyczą o pokoju
Kobiety krzyczą o zemście
A kto wygrał wojnę, powiedzą media
Namierzone przez lufy zwycięzców
5. NISZCZ, TWÓRZ, WALCZ
Niesprawiedliwy świat
Jedna racja - konfrontacja
Najpierw rodzi się strach
A potem zostaje niepewność
Gdy sam naprzeciw stajesz
Samotny jak wygnaniec
To twoja jest konieczność
Nie ma mowy na układy
Podnieś swoją myśl
Zamień ją w czyn
Krzyknij wreszcie
Szepty zostaw ukochanej
Nie bój się krzyknąć prawdę
Tylko bunt odmierza czas
Ostatnia twoja szansa
Idź, niszcz, twórz, walcz
Zmierz swoje zamiary
Zamień je w plany
Zrób to już dziś
Jutro może nie nadejść
Nie zniechęcaj się krytyką
Nie ufaj stekom kłamstw
Ostatnia twoja szansa
Idź, niszcz, twórz, walcz
Zanim ogarnie cię lęk
Zanim spali cię trwoga
Zanim przeżre cię ból
Zanim padniesz i się poddasz
Nie dawaj za wygraną
Ta myśl pozwala trwać
Ostatnia twoja szansa
Idź, niszcz, twórz, walcz
6. MOJA UTOPIA
Boję się ciemności gdy jestem sam
Zapalam świeczkę – nie chcę tego robić na twym grobie
Ale wiem, że kiedyś moje serce spocznie obok twego
Chciałbym poczuć cię choć raz
Świat zwariował, świat oszalał
Chce odebrać mi ciebie
Żaden system mnie nie kupi
Żaden system mnie nie sprzeda
Jesteś projekcją moich marzeń
Jesteś obrazem moich pragnień
Tak to prawda, czasem tracę wiarę
Podli ludzie na drodze nie pomagają
Policyjny gaz wyciska ostatnią łzę
Przedzieram się przez barykady uprzedzeń
Moje marzenia giną pod gruzami
Tego śmierdzącego świata
Ludzie zajdą dalej jeżeli ich nie prowadzisz
Zostawmy ich samych, niech biegną dokąd chcą
Tam może wreszcie znajdą to czego szukają
I pojmą, że życie trwa tylko raz
Nie mam już sił otwierać innym oczy
Oboje wiemy, jak uchronić się przed światem
I wiem, że nie zbłądzimy w tej otchłani
Bo mamy siebie, nie jesteśmy sami
Mnie nie obchodzi władza
Mnie interesuje wolność
Nas nie obchodzi władza
Nas interesuje wolność
7. LUDZKIE ZOO
Moje działania przewidziane przez handlowców
Ruchy śledzone przez czujniki i kamery
Stargetowany, sklasyfikowany
Słyszę wołanie dla mojej grupy docelowej
Kupuj, konsumuj, korzystaj, wydawaj
Pracuj, zarabiaj, haruj, awansuj
Ciesz się, żyj w pędzie, pochłaniaj
Buntowników wyłączamy
Przyjemne melodie umilają zakupy
Wrzeszczące reklamy przyciągają wzrok
Wielkie obniżki ogłupiają rozsądek
Pusty portfel i dom pełen śmieci
Nie słyszymy ciszy – nie szukamy spokoju
Nie rozumiemy już znaczenia prostych słów
Uśpiona wrażliwość, ucieczka w przyjemność
Winy odkupione kartą kredytową
Świat dzieje się swoim pędem
Gonią ludzie swoje sprawy
Elita kosztem mas buduje imperium
Trzaska bat i komornik się czai
Kupujemy w galeriach
Pracujemy na galerach,
Za marne grosze budujemy piramidy
Trzaska bat, arbeit macht frei
„Wstydzę się bardzo, ja - człowiek”
Niewolnicy w łagrach za rachunki i za chleb
Niewolnicy w biurach za haracz dla skarbowych
Trzymają nas tak bez wyroku
Licząc, że damy im spokój
Możesz patrzeć, nie możesz dotknąć
Możesz dotknąć, nie możesz mieć
Mieć czy być? Być czy mieć?
Rośnie wkurwienie, rośnie gniew
Pies skamlący dostał kamieniem
Człowiek proszący dostał w twarz
Polała się krew jak zwykle wieczorem
„Wstydzę się bardzo, ja - człowiek”
8. PRZEMOC
Władza to legalna przemoc.
Policja to legalna przemoc.
Rozpędzanie demonstracji to legalna przemoc.
Bezrobocie to legalna przemoc.
Giełda finansowa to legalna przemoc.
Domy dziecka to legalna przemoc.
Partie polityczne to legalna przemoc.
Eksmisje to legalna przemoc.
Tak długo jak legalna przemoc
Będzie nazywana 'prawem',
Tak długo nasze prawo
Będzie nazywane 'przemocą’
„Kto nie walczy o swoje prawa
Ten nie zasługuje na nie”
Jeżeli nie walczysz o swoje prawa
To nie zasługujesz na nie
Tak długo jak legalna przemoc
Będzie nazywana 'prawem',
Tak długo nasze prawo
Będzie nazywane 'przemocą’
9. PROTEST
Jeszcze nie zapomniałem ciszy
Jeszcze nie zapomniałem krzyczeć
Słowo uderza prosto w mózg
Zaczynasz myśleć albo giniesz
Jeszcze nie zapomniałem słuchać
Jeszcze nie zapomniałem odczuwać
Słowo trafia prosto w serce
Zabija cię albo wyzwala
Kiedyś zamilknę, to pewne
Kiedyś pogrążę się w nicości
Kiedyś zapomnę, że żyłem
Kiedyś powrócę – dzisiaj jestem.
Jeszcze nie zapomniałem wczoraj
A oni widzą już lepsze jutro
Jeszcze nie zapomniałem dzisiaj
A oni rozliczają przeszłość
Jeszcze nie zapomniałem
Ten protest będzie trwać
Jeszcze nie zapomniałem
Ten protest będzie trwać
Jeszcze nie zapomniałem
Ten protest będzie trwać
Jeszcze nie zapomniałem
Ten protest będzie trwać
10. NIGDY WIĘCEJ
Nawet nie wiesz,
Ile jeszcze zła wyrządzi człowiek
I do czego jest zdolny,
Nigdy się nie dowiesz
Jak daleko może się posunąć
By założyć koronę
I usiąść na tronie
Nigdy się nie dowiesz
Kto do nich przystanie, kto zwieje jak szczur?
Gdy znowu ogłoszą, że „arbeit macht frei”
„Reedukacja przez pracę”
„Wojna z terrorem” i „odrodzona wszechpolska”
Nawet media zamilkną z obawy
By w pierwszym rzędzie zdarzeń miejsca nie stracić
Na każdym kroku spotkasz zbrodnie bez kary
Rzeczy okrutne mieszają się z miłosierdziem
W świecie marzeń, jakie ci sprzedają
Kiedyś dorośniesz i nauczysz się kłamać
Ale zanim zabiorą ci wiarę,
Ale zanim podetną ci skrzydła
Znajdź odwagę
By złamać martwą ciszę
Znajdźmy odwagę
By złamać martwą ciszę
(Pomyśl) ile jeszcze zła może się zdarzyć
Jeżeli nie powiemy nie
Kto będzie wstydził się za świat
Jeżeli nie powiemy nie
Ile jeszcze zła wyrządzi człowiek
Jeżeli nie powiemy nie
Kto będzie wstydził się za świat
Jeżeli nie powiemy nie
11. NIEPOKÓJ
Niepokój zżera mnie
O teraźniejszość i o przyszłość
Przekłamana historia nie uczy nas niczego
Strach zabija racjonalne myślenie
To, że jesteśmy nastawieni pokojowo
Nie znaczy, że jesteśmy słabi
Wszechobecna przemoc
Nie pozostawia wielkiego wyboru
Zmiany klimatu, zmiany ludzkich postaw
Nastrojeni na ciszę, wyzbyci empatii
Nastawieni na zysk, zgorzkniali, w depresji
Zmianę świata zostawiamy innym
Martwy chodnik przyjmuje kopniaki
Żywy człowiek przyjmie upokorzenie
Popatrz, kogo masz obok siebie
Wtedy dowiesz się, kim naprawdę jesteś
Nie mogąc marzyć o żadnym lepszym świecie
Przeklinając codzienność o każdej porze życia
Dławiąc w sobie tony negatywnych myśli
Wołam krzykiem, którego nikt nie słyszy
Niepokój trawi mnie
O czas obecny i o jutro
Przekłamana historia nie uczy nas niczego
I strach o jutro, o poranek nazajutrz
O sen spokojny, który nie jest koszmarem
I ten system, który nas bezlitośnie atakuje
I to samo pytanie: dokąd zmierza ludzkość?
12. MAM WYBÓR
Znowu oszukali mnie
Znów dostałem w twarz
Pomyją z brudnych kłamstw
Kiedy szydzili ze mnie
Mierzyli cios jeszcze raz
Prosto w moją głowę
Prosto w głowę
Za mediów plecami
Kraj rozparcelowali
Okradli mnie z godności
Przez nos wyciągnęli mózg
Wodząc na woń lepszych dni
Znów oszukali mnie
Oszukali cię
Zostawili połamane bilboardy
Kiełbas wyborczych smród
Zostały puste słowa
Wyblakła czcionka haseł
Wkrótce wymalują nowe
Jeszcze bardziej niezrozumiałe
Postawią mnie pod ścianą
I powiedzą, że mam wybór
13. GAZ, ŁZY, NADZIEJA
Są dni i noce
Miasta i ludzie
Oprawcy i uciskani
Rządy i obywatele
Na początku przemówiły kamienie
Tak jak wiele razy w historii
Na początku przemówił policyjny pistolet
Ktoś rzucił plastikową butelką
Za barykadami nie jesteśmy już sami
Kochamy, nienawidzimy, razem
Chłopcy obok dziewcząt
Kobiety obok mężczyzn
Wyklęci, marzyciele
Zagubione dzieci
Do wczoraj byliśmy niewidzialni
Wygnani z życia, odizolowani
Traktowani jak towary, zbędne artykuły
Uwięzieni w klatce nędznej codzienności…
Życie zredukowane do marnej powtarzalności
Do reprodukcji niewolników
Ale w końcu zaznaczyliśmy swoją obecność
I podłożyliśmy ogień pod miasto
Ale w końcu zaznaczyliśmy naszą obecność
Media uśmierciły rewolucję
Policjant uśmiercił piętnastolatka
Dlaczego chcą nas uciszyć?
Dlaczego chcą nas zabić?
Nie jesteśmy terrorystami
Nie jesteśmy zadymiarzami
Nie jesteśmy chuliganami
Jesteśmy waszymi dziećmi!
Nie płaczemy od dymu w powietrzu
Płaczemy nad losem świata
Czasem gaz łzawiący może sprawić,
Że będziesz widział lepiej
Dni mijały
Nienawiść rosła
Wzniesione pięści
Krzyczały: wolność!
14. MY WSZYSCY
18
W mojej krwi płynie bunt
Kopię w pysk, rozpierdalam!
Gram w garażu, piję bełty
Palę trawę, jestem wolny!
Palę mosty, nie ma jutra
Zło piętnuję, szykanuję!
I mam werwę, by nawet w mróz
Przeciw światu iść w zaparte!
I odwagę by z bruku rwać
Sto kamieni i rzucać w psiarnię
A gdy się wkurwię, włączam fuzz
Odpalam piec i poprzez struny
Klnę na was, a polityków miażdżę
Utopią się w potokach słów
I zdechną w ostrych riffach
Wyrażam swą pogardę
Mam osiemnaście lat
I mówię prawdę!
25
Nastał koniec wieku, początek nowego
Coraz więcej wątpliwości w zmianę świata
Często brak mi sił, coraz częściej odwagi
Chociaż zabrnąłem gdzieś daleko
Czasem już nie wiem, gdzie zaciera się granica
To umysłem jestem nadal w punkcie wyjścia
Tam, gdzie zaczyna się sprzeciw i opór
Tam, gdzie stoję od lat
Prosto w serce, by ukrwić pięści
I poczuć nad przepaścią egzystencji
Że chcę żyć
Że płynie we mnie krzyk
By obudzić umarłych
Każdy biegnie w swoją stronę
Każdy tańczy w rytmie miasta
Które pozbawia nas snu
Które pozbawia nas złudzeń
Nasze nadzieje, nasze frustracje,
Nasze pragnienia, nasze żale,
Nasze tęsknoty, nasze sumienia
Przegrane
I nie potrzebne są sztandary
My wszyscy, zagubieni i rozczarowani
Oszukani przez innych, przez siebie samych
Sprowadzeni na ziemię, w szeregu do odstrzału
Za naiwność ukarani, zwiedzeni przez reklamę
Coraz bardziej przez bagno wciągani
Zamknięci w czterech ścianach
Dnia i nocy, czasu pracy i wolnego
I czasu w zawieszeniu
Wdychając to samo powietrze
W naszej samotności
Coraz szybciej mija czas i to nas przeraża
40
Słowa, które nigdy nie powinny paść
Za późno już na żal, za późno już na łzy
Ile można zapomnieć, ile można wybaczyć?
Widzę tylko puste ręce i dobre intencje
Jestem pokoleniem przegranych bitew, niespełnionych nadziei
Niekończącej się drogi donikąd w oparach zwątpienia
Jestem świadkiem upadku systemu i przełomu wieków
Bezrobocia, emigracji i rosnącego wskaźnika rozwodów
Jestem pokoleniem rozczarowanych i nieudaczników
Jestem świadkiem walki o stołki i sprzedania ideałów
Pokoleniem pustych słów i marketingowych trików
Zmarnowanych szans, przehandlowanych wartości
Ale nawet teraz, przytłumiony i stłamszony
Zrównany, sponiewierany i znający swoje miejsce
Pytam: kim jestem? Kim jestem?
Czy pamięć po mnie zostanie, gdy odejdę?
Ostatnie słowo na barykadzie życia
Ostatni dźwięk w zaułkach świadomości
Ostatnie tchnienie buntu mojej egzystencji
Ostatni zryw wolności ku zagładzie
Czekam na dzień, kiedy już
Nic nie będzie miało znaczenia
Gdy nie będę już niczego chciał
Ale zawsze pozostanie pytanie:
Kim jestem? Kim jestem?
Czy pamięć po mnie zostanie, gdy odejdę?
15. GLOBALIZACJA NADZIEI
Zamroczeni we mgle ostatniego krzyku
Zamgleni w mroku pierwszej modlitwy
Zagubieni tam, gdzie wszyscy wskazywali
Ostatnią szansę dali nam
Zwabili nas w ciemny róg obietnicami
A potem
Zabrali nam wszystko
Zabrali nam sens
Rozkradli kapitał
Wygnali nas precz
Obdarli z godności
Skazali na slums
Skreślili nas z listy
Ukrzyżowali nas
I wystawili fakturę vat
Teraz oczami ludzi wolnych
Patrzymy na świat
I wiemy, że gdy jej zabraknie
Nasz świat upadnie
"Oni globalizują śmierć i zniszczenie,
Konformizm, cynizm, głupotę i wojnę.
Mają kieszenie wypchane forsą,
Nasze wypełnione są nadzieją.
Ale różnica nie tkwi w portfelu lecz w sercu.
Ich system bezpieczeństwa jest
Tak wielki jak ich strach.
Ich machina żywi się krwią
A wydala dolary.
My globalizujemy bunt, nadzieję, kreatywność,
Inteligencję, wyobraźnię, życie, pamięć
I budowanie świata,
W którym dla każdego będzie miejsce."
Globalizujmy nadzieję
W tym beznadziejnym świecie
Nawet, gdy wszystko straci już swój sens
Nawet, gdy na społeczne potępienie skażą cię
I nawet gdy sił już zabraknie
Nadzieja umiera ostatnia
16. ZAKOŃCZENIE
(No lyrics available)
lyrics added by czeski21 - Modify this lyrics